Sam pracuję na swoje nazwisko

Rozmowa z Mikołajem Stankowiakiem, radnym powiatu starogardzkiego. Zbliża się okres Świąt Bożego Narodzenia, stąd też rozmowa z Mikołajem jest oczywista. A tak na poważnie, rodzice wyjaśniali Panu dlaczego wybrali...

Rozmowa z Mikołajem Stankowiakiem, radnym powiatu starogardzkiego.

Zbliża się okres Świąt Bożego Narodzenia, stąd też rozmowa z Mikołajem jest oczywista. A tak na poważnie, rodzice wyjaśniali Panu dlaczego wybrali to imię?

Rodzice po moich narodzinach byli tak szczęśliwi jak w Święta Bożego Narodzenia (śmiech). A mówiąc poważnie, imię to otrzymałem po św. Mikołaju z Miry. Pewnie czytelnicy Verizane znają historię tego świętego. Pozwolę sobie jednak tylko na krótkie przypomnienie. Był to człowiek, który niósł pomoc potrzebującym i najbiedniejszym rozdając swój majątek. Jego wsparcie nie ograniczało się jedynie do pomocy materialnej, ale był gotów do poświęceń na przykład pomagając podczas wybuchu zarazy, czy też ratując życie skazanym oficerom. Myślę, że ta gotowość do poświęceń i chęć niesienia bezinteresownej pomocy podobały się rodzicom i dlatego nadali mi to imię.

Mijają dwa lata od kiedy został Pan radnym powiatu starogardzkiego. Tak wyobrażał Pan sobie pracę w samorządzie?

Miałem pewne wyobrażenie jak wygląda praca samorządowca, ale co innego jest o czymś czytać i słyszeć, a zupełnie inaczej jest w czymś bezpośrednio uczestniczyć. Z pewnością mogę powiedzieć, że na osobę, która dopiero zaczyna wchodzić w ten świat czeka dużo nauki i zdobywania praktyki, ale gdy się już pozna pewne mechanizmy i wynikające z nich zależności, to ta praca otwiera możliwość skutecznego działania dla dobra mieszkańców, a co za tym idzie satysfakcji z pełnienia funkcji radnego.

Jest Pan najmłodszym spośród radnych naszego powiatu. Czego się Pan nauczył w tej działalności?

Przede wszystkim tego jak funkcjonuje samorząd jako organ władzy terytorialnej, jak tworzone jest prawo miejscowe oraz w jaki sposób realizowane są powierzone mu zadania.

Zdążył Pan poznać smak pracy w samorządzie. Jest ostry, słodki, gorzki, a może mdły?

Tak, zdążyłem poznać ten smak. Określiłbym go jak słodko-gorzki. Można zrobić dużo dobrego dla wspólnoty mieszkańców, jaką jest powiat. Jednak czasem bardzo dobre inicjatywy, czy pomysły nie mogą być zrealizowane lub są rozłożone w dłuższej perspektywie czasowej z uwagi na zawiłe i skomplikowane prawo oraz ograniczenia budżetowe. Jednak Rada Powiatu Starogardzkiego robi wszystko, aby wpłynąć na poprawę życia codziennego każdego z mieszkańców naszego powiatu.

Pana kubki smakowe zdążyły już zaakceptować ten smak?

Czy zaakceptować? Na pewno rozumiem z czego ten smak wynika.

Czy przebieg sesji Rady Powiatu często Pana irytuje?

Nie, przebieg samej sesji jest ciekawy, a czasem bywa nawet i zaskakujący. Można niejednokrotnie poznać wiele różnych opinii na temat procedowanych uchwał i zdobyć niezbędne doświadczenie.

Zdarzyło się, że będąc na sesji zadawał Pan sobie pytanie „Co ja tutaj robię”?

Tak się nie zdarzyło. Jak wspomniałem, praca w komisjach oraz udział w sesjach Rady Powiatu daje możliwość zdobycia samorządowego doświadczenia i co za tym idzie umożliwia bycie bardziej skutecznym podczas pracy na rzecz mieszkańców. Mimo zdarzających się odmiennych zdań i poglądów na różne tematy związane z naszym powiatem, uważam, że wszyscy radni pracują dla dobra mieszkańców.

Z racji chociażby wieku można by stwierdzić, że jest Pan przedstawicielem młodszej generacji naszego społeczeństwa. Spotyka się Pan z ludźmi młodymi i rozmawia o problemach i oczekiwaniach? Jeśli tak, to jakie Pana zdaniem są największe potrzeby młodych ludzi?

Oczywiście, że prowadzę takie rozmowy. Z mojego dotychczasowego doświadczenia i z  prowadzonych rozmów wynika, że dla młodych ludzi w obecnych czasach najważniejsze są miejsca pracy, polityka mieszkaniowa, dostęp do przedszkoli oraz ulgi dla młodych przedsiębiorców.

Patrząc z perspektywy dwuletniego doświadczenia wzrosło w Panu poczucie odpowiedzialności za losy drugiego człowieka?

Myślę, że umocniło we mnie to poczucie. Jestem w pełni świadomy tego, że podejmowane są decyzje, które mają wpływ na życie mieszkańców. Uważam, że moja praca zawodowa, czyli praca z drugim człowiekiem, a przede wszystkim z seniorami, pozwoliła mi poznać radości, potrzeby i bolączki innych ludzi. Pozwala mi to spojrzeć na niektóre sprawy z szerszej perspektywy. Zresztą szacunek i troskę o drugiego człowieka wyniosłem z domu. Te wartości są w mojej rodzinie niezwykle ważne.

Jest Pan synem prezydenta Starogardu Gdańskiego. Czuje Pan na sobie duży ciężar?

Zgadza się, jestem synem prezydenta i mam od taty pełne wsparcie. Przede wszystkim jestem jednak sobą i tak jak mój ojciec, sam pracuję na swoje nazwisko. Nie traktowałbym tego w kategoriach ciężaru, a wręcz przeciwnie, jako pozytywny bodziec do działania i dobry wzór do naśladowania  podczas pracy w samorządzie.

Jakich rad, wskazówek udzielał Panu ojciec, kiedy zaczynał Pan działalność w Radzie Powiatu?

Tata mówił mi, że trzeba mieć swoje zdanie, ale również wysłuchać opinii innych. Mając rację walczyć o nią, ale gdy popełnię błąd, umieć się do niego przyznać.

Przypuszczam, że często rozmawiacie o sprawach lokalnych.

Tak, omawiamy różne wydarzenia związane z polityką lokalną oraz sceną krajową. Wymieniamy się opiniami na tematy ważne dla naszej małej ojczyzny.

Różnica w doświadczeniu jest ogromna, gdyż Pana ojciec już drugą kadencję piastuje urząd prezydenta miasta. Są sytuacje, kiedy macie zupełnie inne poglądy?

Oczywiście, że takie sytuacje się zdarzają. Jak wiadomo z racji różnicy wieku i doświadczenia mamy czasem inne spojrzenie na pewne tematy, ale to tylko pomaga nam wypracować stosunkowo obiektywne wnioski z naszych dyskusji, dzięki którym łatwiej później podejmować najlepsze decyzje. Zawsze szanujemy swoje poglądy i wysłuchujemy swoich argumentów.

Chyba częściej czyta Pan teraz uchwały niż książki?

(śmiech) Faktycznie czytanie uchwał zajmuję trochę czasu, szczególnie tych dotyczących budżetu. Ale na ciekawą pozycję wygospodaruję wolną chwilę.

Warto było oddać jakąś część swojego czasu wolnego na działalność samorządową?

Z perspektywy dwóch lat stwierdzam, że było warto. Z samorządem wiążę swoją przyszłość. Nie jest to praca łatwa, przede wszystkim odpowiedzialna, ale zarazem dająca szalenie dużo satysfakcji, którą niewątpliwie przynosi możliwość działania na rzecz mieszkańców miasta oraz całego powiatu starogardzkiego.

Już wkrótce zasiądziemy przy wigilijnych stołach. Czy przy świątecznym stole rodziny Stankowiaków nie zabraknie także rozmów o lokalnej polityce?

Czas Świąt Bożego Narodzenia jest czasem szczególnym, pełnym wspomnień, zadumy i radości z przebywania w gronie całej rodziny, dlatego lokalna polityka nie zagości przy naszym stole podczas Wigilii.

A co z noworocznymi postanowieniami? Jakie postanowienia na przyszły rok ma Mikołaj Stankowiak?

Moje postanowienie na nowy rok to być po prostu dobrym człowiekiem dla wszystkich, a co za tym idzie również lepszym dla samego siebie. Korzystając z okazji chciałbym w tych trudnych czasach życzyć wszystkim samorządowcom, a przede wszystkim mieszkańcom powiatu starogardzkiego zdrowych, spokojnych i pełnych rodzinnego ciepła Świąt Bożego Narodzenia, wszelkiej pomyślności w nadchodzącym 2021 roku. Oby był zdecydowanie lepszy niż ten, który powoli żegnamy.

Źródło: VERIZANE

Foto: Marta Anhalt

Kategorie
Wiadomości
Komentarze

Dodaj komentarz

*

*

POWIĄZANY