Coraz więcej osób szuka nowych doznań, wrażeń, ekstremalnych przeżyć, nowej formy rozrywki. Ludzie chcą pokonywać kolejne granice. Skaczą na bungee, startują w triathlonach, runmageddonach albo, jak członkowie niedawno założonego stowarzyszenia STAR MORS Starogard Gdański, morsują.
W dzisiejszych czasach poszukiwane, a nawet pożądane jest wszystko to, co dodaje adrenaliny. Możliwość pochwalenia się zdjęciem ze skoku, czy z przerębla na portalach społecznościowych dodatkowo motywuje. Dla Marcina Rekowskiego to właśnie zdjęcie kolegi było bodźcem do rozpoczęcia przygody z morsowaniem. – Po szybkiej wymianie informacji gdzie morsują, o jakiej porze i co ze sobą zabrać tydzień później zasmakowałem pierwszej kąpieli w zimnej wodzie i morsuję już regularnie. Zacząłem w listopadzie 2016 r. Chociaż myśl, żeby spróbować towarzyszyła mi już od dłuższego czasu. Nie wiedziałem jednak gdzie, nie wiedziałem z kim – opowiada Marcin Rekowski.
STAR MORS Starogard Gdański, grupa do której należy pan Marcin, jest jeszcze bardzo młodą organizacją. Zaczęła rozrastać się w związku z coraz większą popularnością morsowania. – Z kilku osób, wśród których zrodził się pomysł spróbowania, pod koniec sezonu (kwiecień 2017 r.) było nas już blisko dwudziestu. Przez lato pączkował pomysł, żeby zarejestrować stowarzyszenie. Pomysł zrealizowaliśmy w listopadzie bieżącego roku. Obecnie nasza grupa liczy ponad 30 osób w różnym wieku. Najmłodszy mors jest jeszcze uczniem szkoły podstawowej, najstarsi doczekali się wnuków – mówi pan Marcin.
Dla morsów nie ma żadnych ograniczeń wiekowych. Kobiety, mężczyźni, dzieci, osoby dojrzałe – każdy morsuje dla siebie i poprawienia swojego układu odpornościowego. Jedyne, co może ograniczać to bariera, którą ma się w głowie. – Wystarczy się przełamać. To tak, jak ze smakowaniem nowej potrawy. Danie może nie zachęcać do spróbowania, a później okazuje się przysmakiem – twierdzi Marcin Rekowski.
Chociaż, żeby zacząć morsować nie trzeba poddawać się specjalistycznym badaniom, to warto przy wizycie kontrolnej u swojego lekarza rodzinnego wspomnieć o morsowaniu. Wszystkie osoby zdrowe mogą bez żadnych przeszkód spróbować. Osoby chorujące przewlekle (szczególnie na układ krążeniowy) powinny, dla własnego bezpieczeństwa, skonsultować chęć morsowania z lekarzem pierwszego kontaktu. Warto pamiętać, że wejście do zimnej wody jest o wiele bardziej bezpiecznie niż korzystanie z sauny.
Morsowanie nie jest skomplikowane. Polega na hartowaniu poprzez schładzanie organizmu wcześniej rozgrzanego ćwiczeniami (zasada podobna do hartowania stali). – Najczęściej jest to przebieżka połączona z ćwiczeniami w miejscu (pajacyki, pompki, skłony itp.). Długość przeprowadzonej rozgrzewki jest indywidualna. Więcej czasu potrzebują osoby wysportowane, mniej osoby starsze. Po odpowiednim przygotowaniu wchodzimy do wody. Stopniowo, ale zdecydowanie. Nie zatrzymujemy się po zamoczeniu kolan. Długość pobytu w wodzie jest również indywidualną kwestią. Nikt nie bije rekordów, nie pilnuje zegarka. Wsłuchujemy się w swoje organizmy i kiedy czujemy, że jesteśmy dostatecznie wychłodzeni wychodzimy z wody. Ważne, aby uniknąć hipotermii! Pamiętajmy, że wejście na minutę dla początkującego morsa będzie miało dokładnie takie samo działanie hartujące jak kilka minut dla osób przyzwyczajonych do pobytu w zimnej wodzie. Dzieci morsują na zasadzie zamoczenia i niezwłocznego wyjścia. Bardzo ważne jest, aby po wyjściu z wody jak najszybciej osuszyć ciało i ciepło się ubrać. Stanie mokrym na mrozie jest najbardziej niebezpieczne. Po ubraniu się, pijemy gorącą herbatę z termosów – powiedział Marcin Rekowski ze starogardzkiej grupy STAR MORS.
Dla pana Marcina morsowanie jest na tyle niezaprzeczalnie fascynujące, że trudno mu to opisać słowami. Dla Czytelników VERIZANE postanowił jednak spróbować. – Każda osoba przeżywa inaczej, indywidualnie. Jedno jest pewne: Wszyscy są uśmiechnięci. Jedni opowiadają o magicznych igiełkach, które kłują ciało, inni o stanie euforii, satysfakcji z przełamania bariery wejścia do zimnej wody. Magiczne jest też oglądanie prosto z przerębla wschodzącego słońca, gdy szron pokrywa trawniki – mówi.
Starogardzkie morsy najczęściej moczą się w jeziorze Godziszewskim, na kąpielisku w Siwiałce. Zbierają się w każdą niedzielę (od października do kwietnia) o godzinie 8:00. Wyjątkami są wyjazdy na zloty morsów, których w naszej okolicy nie brakuje.
Mimo tego, że członkowie grupy STAR MORS Starogard Gdański uwielbiają chłód, gorąco zapraszają do swoich szeregów wszystkich chętnych! Jeżeli ktoś ma obawy, ale chciałby spróbować niech przyjedzie bez ręcznika i zobaczy na własne oczy jak wygląda rozgrzewka, jak sama kąpiel oraz jacy wspaniali ludzie morsują. Za dodatkową zachętę posłużyć może wsparcie informacyjne oraz przyjazna atmosfera, którą zapewniają starogardzkie morsy.